Poniński Edward, h. Łodzia, hr. (1887-1939)


         

  PONIŃSKI Edward hr. (1887-1939), ziemianin, propagator oświaty rolniczej, mecenas sztuki. Ur. 1 lipca 1887 w Kościelcu jako syn Adolfa, dziedzica Kościelca i Żernik, posła na sejm poznański i marszałka pierwszego Sejmiku Wojewódzkiego w Poznaniu oraz Zofii z Czapskich. Był bratankiem ks. Alfreda Ant. Ponińskiego, bratem Alfreda Emeryka. Uczył się w gimn. inowrocławskim, ale maturę zdał w Poznaniu w 1907 r. Przez 2 lata (1908-1910) studiował rolnictwo w Louvain (Belgia), a następnie na UJ (wraz z organizacją i taksacją gospodarstw rolnych). Po ukończeniu studiów (1912) wrócił na Kujawy i w następnym roku nabył majątek Piotrkowice. Jako pierwszy na Kujawach wprowadził nowoczesną metodę hodowli bydła w ogrodzonych kwaterach przemiennie użytkowanych

Na nieużytkach zakładał stawy rybne stosując holenderską metodę podnoszenia wody i wlewania wody do kanałów doprowadzających przy pomocy ślimaka poruszanego wiatrem.  W latach 1918 - 1920 służył ochotniczo w WP, będąc adiutantem gen. Kazimierza Raszewskiego w Dowództwie Okręgu Generalnego VIII - Prusy. Później znów zajął się gospodarowaniem oraz pracą w kółkach rolniczych. Wydatnie pomagał rolnikom w podnoszeniu poziomu rolnictwa i hodowli poprzez wygłaszanie referatów o nowoczesnych metodach gospodarowania, pomoc organizacyjną i materialną. Organizował przysposobienie rolnicze dla młodzieży nie mogącej uczęszczać do szkół rolniczych. W l. 1921 - 38 był wicepatronem i prezesem zarządu powiatowego Wielkop. Tow. Kółek Rolniczych otrzymując w uznaniu zasług prezesurę honorową tej organizacji (1938). Był krytycznie nastawiony do rządowej polityki rolnej. Domagał się polityki aktywizującej rolnictwo przy jednoczesnym ograniczaniu wydatków na administrację, ubezpieczenia społeczne i instytucje komunalne. Jako właściciel wzorowo prowadzonego gospodarstwa rolnego (po śmierci ojca w 1932 przejął także majątek Kościelec z folwarkami Dziarnowo i Leszczyce) i aktywny działacz kółek rolniczych został w 1932 wybrany na delegata do Sejmiku Wojew. w Poznaniu a w 1933 został członkiem Wikp. Izby Rolniczej w Poznaniu. Pozostawał rzecznikiem jednej, silnej organizacji rolniczej na Kujawach. Był ponadto akcjonariuszem cukrowni w Janikowie. Interesował się historią i sztuką. Na początku lat trzydziestych odnowił zabytkowy kościół w Kościelcu. Jego dwór kościelecki był znanym ośrodkiem życia towarzyskiego i kulturalnego. Liczne zgromadzone przez pokolenia rodu Ponińskich dzieła sztuki: obrazy, srebra stołowe, chińska porcelana, broń, starodruki z XVI - XVII w. oraz osobista korespondencja przedstawicieli rodu z królami zostały przejęte w 1946 r. przez Muzeum Narodowe w Warszawie. W latach trzydziestych Poniński czynił starania o elektryfikację pow. inowrocławskiego. Mimo ostrzeżenia przez polski wywiad o możliwości aresztowania nie opuścił Kościelca we wrześniu 1939. W dniu 12 września zatrzymany został przez Niemców jako zakładnik wraz z grupą miejscowej inteligencji.
   Zamordowany został w czasie tzw. „krwawej nocy" w inowrocławskim, więzieniu (22/23 X 1939). Jego zwłoki wrzucone przez oprawców do rowu przeciwlotniczego za murem więziennym zostały ekshumowane w październiku 1945 i złożone w grobowcu rodzinnym w Kościelcu. W małżeństwie (od 1919) z Anielą Komierowską miał dziewięcioro dzieci; Weronikę (ur.1920) prawnika na UW, Annę (ur.1921) inż. rolnictwa, Zofię (ur.1923) pielęgniarkę, Irenę (ur.1924) anglistkę, Marię (ur.1926) chemika, Antoniego (ur.1927), Helenę (ur.1934) prof. Akademii Muzycznej w Krakowie i Wiedniu, Stanisława (1937-38) i Edwarda (ur.1940) inż., jednego z dyr. Fabryki Kineskopów „Polkolor - Thompson") w Piasecznie k. Warszawy.

 

Aniela i Edward Ponińscy - 1919r. Aniela i Edward Ponińscy - Inowrocław, ul. Królowej Jadwigi - 1933r. Edward Poniński z córką Heleną - weranda pałacu w Kościelcu - 1937r. Dożynki 23.08 1936r.Od lewej: Antoś Poniński, Marysia Ponińska, Ciocia Marylka(Marille), Irena Ponińska. Z prawej: Ania Ponińska, Aniela i Edward Ponińscy

zdjęcia (1,3,4) dzięki uprzejmości Pani Anny hr. Ponińskiej

wszystkie prawa zastrzeżone

strona główna

   Edward hr. Poniński herbu Łodzia, zawołanie „Talis vita" („Takie jest życie")

       „Wszystko choćby i przypadkowe winno być zrobione na Chwałę, nie
           mówię na chwałę znikomą, lecz na chwałę wieczna, nieznikomą"

                                                                                        (Ponińscy 1641 r.)
                          Wpis Edwarda do kościeleckiej książki pamiątkowej w 1936 r.

   Edward Poniński urodził się 1 lipca 1887 roku w Kościelcu, w głęboko wierzącej rodzinie katolickiej. Ojcem jego był Adolf Poniński (1855-1932), matką Zofia z Hutten - Czapskich, herbu Leliwa (1860-1929). Był prawnukiem Stanisława Kostki Ponińskiego (1781-1847), wnukiem Bolesława (1814-1887), bratankiem Alfreda (1840-1915) proboszcza kościeleckiego, bratem Alfreda dyplomaty (1896-1968). Ojciec jego Adolf, właściciel dóbr Kosaciec, Dziarnowo, Leszczyce i Żerniki w powiecie inowrocławskim oraz Piotrkowice w powiecie strzelińskim, był m.in. posłem na sejm poznański w 1900 roku, marszałkiem pierwszego poznańskiego sejmiku wojewódzkiego (1922-1923), współzałożycielem i prezesem wielu organizacji ziemiańskich i rolniczych w Wielkopolsce, członkiem Wielkopolskiej Izby Rolniczej i Sejmiku Poznańskiego Ziemstwa Kredytowego. Edward dzieciństwo spędził w Kościelcu. Dzieci Adolfów, były chowane w dyscyplinie i skromności, w cieple rodzinnym i w wielkim szacunku dla prawdziwych wartości i ideałów związanych z tradycją. W domu dużą rolę w wychowaniu dzieci odegrała ich niania, pani Kazimiera Bresińska, osoba bardzo pobożna i przywiązana do rodziny, u której dzieci zawsze znajdowały serce i przystań w wypadku jakiś burz i dziecinnych nieszczęść. Gdy dzieci dorosły, a ona była już emerytką, nadal mieszkała w domu w Kościelcu, wraz z córką Marią i Stanisławą Gzowską, córką byłej nauczycielki dzieci (Anna Gzowska, zm.1917 r.; pochowana przy kościele, przyp. ks. M.K.). Duży wpływ na atmosferę domową i system wychowawczy miał ks. prałat Alfred Poniński (1840 -1915), który był proboszczem graniczącego z ogrodem kościoła w Kościelcu. Był to prawdziwie święty człowiek, spowiednik wszystkich dzieci i ich katecheta. W rodzinie chrzcił, błogosławił śluby itp. Zmarł w 1915 roku na raka przełyku, (właściwie z głodu), bez słowa skargi. Edward Poniński uczył się w gimnazjum w Inowrocławiu, a maturę zdał w Poznaniu. Następnie studiował rolnictwo na uniwersytecie w Louvain (Belgia) oraz na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie - jako student nadzwyczajny Wydziału Rolnego, obejmującego Organizację i Taksację Gospodarstw Rolnych. Od 1912 roku zarządzał własnym majątkiem Piotrkowice, który otrzymał od ojca. Tam po raz pierwszy na Kujawach zaprowadził nowoczesną metodę stałego pozaoborowego wychowu bydła na pastwiskach, w ogrodzonych kwaterach przemiennie użytkowanych, gdzie od wiosny do jesieni bydło było kolejno wypasane. Tu rodziły się cielęta, które osiągały wspaniale rozmiary i odporność. Założył on także na nieurodzajnych torfowych łąkach stawy rybne. Zaopatrywał je w wodę z pobliskiej rzeczki, którą, według swego pomysłu, ciągnął ślimakiem. Ślimak napędzany był siłą wiatru, na sposób holenderski przy pomocy wiatraka. Żyzny kujawski czarnoziem, dobrze uprawiony, dawał rekordowe zbiory pszenicy i buraków cukrowych. Edward wiele czytał: interesując się szczególnie wiedzą przyrodniczą, którą przekazywał rolnikom w czasie swojej pracy na niwie społecznej. W latach 1918-1920 służył ochotniczo w Wojsku Polskim jako adiutant generała Kazimierza Raszewskiego w Dowództwie Okręgu Generalnego VIII - Prusy. W wieku 32 lat, 21 października 1919 roku, zawarł związek małżeński z 21-letnią Anielą Komierowską z Krakowa. Młodzi po ślubie zamieszkali w Piotrkowicach. Po kilku miesiącach urlopu Edward powrócił do wojska. Gdy w 1920 roku zbliżała się nawała bolszewicka był we Włocławku, a jego żona oczekiwała pierwszego dziecka. Szczęśliwie, już po „cudzie nad Wisłą", 29 sierpnia 1920 roku przyszła na świat w Piotrkowicach pierwsza córka - Weronika. W następnym roku, 10.10.1921 roku urodziła się Anna, a 4.01.1923 roku urodziła się Zofia, zaś 26.06.1924 roku - Irena. W dwa lata później 26.05.1926 roku piąta już córka, Maria. Oczywiście Edwardowie pragnęli bardzo mieć syna, ale zawsze z wielką radością witali każdą, następną córkę. Po pięciu córkach przybył Edwardom upragniony syn, Antoni urodzony 19.09.1927 roku (umarł 29.04.1983 roku). Szósta córka Helena przyszła na świat w klinice w Poznaniu 15.08.1934 roku. Siódme dziecko, a drugi syn Stanisław urodził się w kwietniu 1937 roku w Kościelcu, żył niecałe dwa lata, zmarł 7.12.1938 roku: nie słyszał. Po wyrzuceniu Anieli z Kościelca przez Niemców, urodził się w Tarnobrzegu 16.04.1940 roku trzeci syn Edward, pogrobowiec, dziewiąte dziecko Edwardów. Ale wróćmy do 1929 roku, w którym umarła Zofia, żona Alfreda. Po jej śmierci Edward zaczął pomagać ojcu w prowadzeniu interesów i w roku następnym przenosi się wraz z rodziną z Piotrkowie do Kościelca. Było to konieczne, ze względu na stan zdrowia Adolfa. Majątek był ogromnie zadłużony, z powodu pomocy finansowej, której Adolfowie za życia udzielali dwom córkom, siostrom Edwarda. Gdy w sierpniu 1932 roku umarł ojciec Edwarda, cały ciężar długów wraz z odziedziczonym Kościelcem (855 ha), folwarkami Dziarnowo (333 ha) i Leszczyce (263 ha; łącznie z Piotrkowicami około 2000 ha) spadł na syna. Kościelec legowała Adolfowi jako fideikomis jego ciotka, a zarazem chrzestna matka, Rozalia z Ponińskich 2/v Łączyńska, co oznaczało, że ziemi nic wolno umniejszać i sprzedawać, jako i kosztowności należących do fideikomisu. Gdy w 1885 roku Rozalia zmarła, Adolf sprzedał Żerniki, gdzie mieszkał wówczas z rodziną, kupił w to miejsce Piotrkowice i przeniósł się do Kościelca. Edward zdawał sobie sprawę, ze już do śmierci nie zazna spokoju, bo czeka go ciężka walka o uratowanie tej ziemi. Nie mógł drogą sprzedaży części ziemi podratować interesów majątku, ale i nie chciał tego, bo ziemia przekazywana z pokolenia na pokolenie była rzeczą świętą. Nie mógł wtedy jednak przewidzieć, że straci ją za okupacji niemieckiej i życiem przypłaci jej posiadanie. Edward odziedziczywszy Kościelec zaczął odnawiać jego XII - wieczny kościół parafialny, który stał tuż przy dworze. Trudne lata kryzysu jak i następne, upływały Edwardom na nieustannej pracy nad utrzymaniem majątku. Dbali o potrzeby zatrudnionych w majątku pracowników i o należyte i sprawiedliwie ich wynagradzanie. Pomagali również ludziom potrzebującym we wsi i w okolicy. Włączali się w sprawy Kościoła w Polsce. Jako kolatorowie dbali o potrzeby parafii i kościeleckiego kościoła. Równocześnie musieli utrzymać własną, liczną rodzinę oraz emerytów mieszkających we dworze. Edward dużą cześć swego czasu poświęcał pracy społecznej. Był aktywnym członkiem Towarzystwa Rolniczego Inowrocławsko - Strzelińskiego. Na jego forum wygłaszał liczne referaty i odczyty (m.in.; „Torf, jego eksploatacja i użycie"; „O posiedzeniach i uchwałach Ziemstwa Kredytowego"). Walczył o stworzenie silnego politycznego stronnictwa rolniczego, do którego należeliby ziemianie i włościanie. Chodziło o zbliżenie tych dwóch warstw społecznych. Towarzystwo Rolnicze animowało tworzenie i rozwój kółek rolniczych, które miary na celu nic tylko działalność gospodarczą, ale również kulturalną i oświatową. Towarzystwo Rolnicze zostało przekształcone na Wielkopolskie Towarzystwo Kółek Rolniczych (WTKR). Edward Poniński był wiatach 1920-38 wicepatronem, a później patronem wspomnianego WTKR w Inowrocławiu. Przez 18 lat niestrudzonej pracy społecznej ogromnie przyczynił się do rozwoju kółek rolniczych. Działalność Edwarda obejmowała również kwestie robotnicze, sporne problemy kas chorych i wiele innych zagadnień, jak np. elektryfikacji powiatu inowrocławskiego, o którą walczył w konkretnych działaniach. W 1921 wicepatronat inowrocławski skupiał 13 kółek rolniczych z 580 członkami. Organizowano wielkiej wagi akcje dotyczące aprowizacji miast i pomocy niezamożnej ludności. Jeszcze w tym samym roku 1921, w wyniku odpowiedniej uchwały więksi właściciele ziemscy dostarczyli na cele dobroczynne dla ubogich 6630 cetnarów żyta oraz gotówkę w wysokości 637 751 marek, a ubożsi rolnicy odstawili 1233 cetnarów żyta. Ogólna wartość dobrowolnej ofiary rolników na chleb dla ubogich wynosiła 26 122 751 marek, przy czym działania te kontynuowano w następnych latach. Każdego roku przybywały nowe kółka rolnicze (w 1922: w Parchaniu, Murzynnie, Grabiu i Złotnikach Kujawskich). Na walnym zebraniu 1 czerwca 1924 r. potępiono krzywdzącą politykę rządu wobec rolników postulując jedną, silną organizację rolniczą, zdolną, wywalczyć dla siebie sprawiedliwe prawa. Wysłano w tym celu rezolucje do Centralnego Towarzystwa Gospodarczego, Związku Producentów Rolnych oraz Patronatu Kółek Rolniczych, która domagała się przyspieszenia fuzji tych trzech zrzeszeń w jednolitą organizację rolniczą. W listopadzie 1927 Zarząd Powiatowy WTKR w Inowrocławiu rozciągał swą działalność na cztery powiaty, gdzie istniało 21 kół, które miały 700 członków płacących składki. Prezesem WTKR w Inowrocławiu był niezmiennie Edward Poniński. W 1928 r. liczba członków WTKP zwiększyła się do 1131, a liczba kółek wzrosła do 23. W tym roku podjęto uchwalę mającą na celu obronę interesów hodowców trzody chlewnej i zwrócono się z prośbą do Ministra Rolnictwa w Warszawie o udzielenie rolnikom pomocy w zakresie budowy własnego zakładu przetworów mięsnych i produkcji bekonów na eksport. W zakres działań prezesa Ponińskiego wchodziły też melioracje gruntów, zaopatrzenie w maszyny rolnicze, ubezpieczenia od ognia i gradu. 21 lutego 1930 r. walne zgromadzenie Rady Powiatowej WTKR wybrało ponownie jako prezesa E. Ponińskiego. W związku z ogólnym kryzysem gospodarczym rozpoczęła się walka o wykorzystywanie środków żywnościowych pochodzenia krajowego oraz popieranie w pierwszym rzędzie polskiego przemysłu, handlu i rzemiosła. Rok 1931 charakteryzował się podjęciem stanowczych wysiłków dla osiągnięcia oszczędności w gospodarce państwowej oraz wydatnego zmniejszenia budżetu instytucji komunalnych i ubezpieczeń społecznych. Próbowano też doprowadzić do gruntownej reformy ustawodawstwa dotyczącego produkcji i wymiany w rolnictwie. W 1932 r. Edward Poniński zostaje wybrany na delegata do sejmiku Wojewódzkiego w Poznaniu, a od 1933 r. jest członkiem Wielkopolskiej Izby Rolniczej w Poznaniu. W tym okresie utworzono także w powiatowym WTKR - Sekcję Osadniczą, która zajmowała się rodzinami przesiedlonymi do Wielkopolski z innych części kraju. Przy WTKR powstało też Towarzystwo Hodowców Konia Szlachetnego. WTKR udzielało rolnikom pomocy w otrzymywaniu kredytów na ziarno siewne, współdziałało w akcji oddłużeniowej, starało się o zapomogi i obniżenie podatków dla osób dotkniętych suszą. Również w roku 1933 E. Poniński został wybrany prezesem Rady Powiatowej WTKR w Inowrocławiu, 10 października 1938 r. za 18-letnią pracę na stanowisku wicepatrona prezesa powiatowego WTKR Rada mianowała Edwarda Ponińskiego jej honorowym prezesem. I kiedy zdawało się, że sprawy zaczęły się jakoś układać, dnia 1 września 1939 roku Niemcy napadli na Polskę i wybuchła II Wojna Światowa! Przez Kościelec przewijały się fale uciekinierów z nad granicy niemieckiej oraz wiele osób z rodziny. Panikę tę wywołała wkraczająca armia hitlerowska, która mordowała cywilną ludność. Edwardowie Ponińscy przyjmowali wszystkich, w ogromnych kotłach gotowano dla nich strawę. Edward postanowił wysłać rodzinę do Kazimierzy Wielkiej, oddalonej o 20 km od Kościelca, do Mańkowskich krewnych Ponińskich, by tam rodzina przeczekała co najgorsze, a sam został w Kościelcu, mimo iż polski wywiad ostrzegał go przed wojną, że Niemcy będą aresztować wszystkich właścicieli ziemskich. Niestety nie było to szczęśliwym rozwiązaniem. Mańkowscy wyjechali z Kazimierzy, bo w ich lasach zorganizowano punkt lotnictwa wojskowego. Wojsko Polskie poleciło rodzinie Edwarda natychmiast opuścić Kazimierze i wędrować w kierunku Warszawy. Zaczęła się ciężka wędrówka szosami wypełnionymi uciekinierami, często pod nalotami, kiedy zatrzymując konie trzeba było leżeć w rowach. Wielu ludzi w swojej ucieczce dojechało aż do granicy z Rosją i 17 września dostało się pod okupację wkraczających wojsk radzieckich. Ale żona Edwarda uznała, że ta ucieczka nie ma sensu i zatrzymała się u sióstr Zmartwychwstanek w Mocarzewie, pod Kutnem, nie przewidując, że Kutno i okolica zostaną otoczone przez Niemców i będą tam trwały ciężkie walki. Rodzina Edwarda cudem przeżyła walki, oblężenie, klęskę walczących wojsk polskich oraz wkroczenie Niemców. W pierwszych dniach października wszyscy wrócili do Kościelca. Wielka była radość ze spotkania i ponownego połączenia się rodziny, zastanawiano się nad przyszłością, ale nikt nie miał wtedy pojęcia o tym, że można bezprawnie wyrzucić z własności i wyniszczyć bestialsko ludność polską. W dniu 12 października 1939 r. Edward został zaaresztowany i osadzony w więzieniu w Inowrocławiu w charakterze zakładnika. W nocy z 22/23 października 1939 r. wstrząsnęła całym Inowrocławiem nocna strzelanina dochodząca z więzienia: to pijany starosta, zbrodniarz i bandyta niemiecki Hirschfeid wraz z towarzyszami postanowił zabawić się strzelaniem do zakładników tam więzionych. Wymordowano wtedy ok. 70 więźniów - zakładników, a wczesnym rankiem, dnia 23 października wywieziono ich umęczone ciała poza mury wiezienia i pogrzebano w rowach przeciwlotniczych. Wtedy to zginął wraz z innymi więźniami śmiercią męczeńską Edward Poniński. Po wojnie, w 1945 r. odnaleziono zwłoki, które zostały ekshumowane. W odległości ok. 50 m. od gmachu więzienia, znajdowały się w 1939 r. rowy przeciwlotnicze, do których współwięźniowie byli zmuszani wrzucać ciała pomordowanych. Odkopywaniem zwłok zajmowała się grupa jeńców niemieckich. Po 6 latach pozostały tylko szczątki kości, czasem kawałki materii czy obuwia, i metalowe przedmioty. Kilka osób zostało zidentyfikowanych, m.in. Edward Poniński. Aniela Ponińska tak opisuje rozpoznanie szczątków zwłok swego męża: „ ...Komisja sądowa wezwała rodziny pomordowanych do rozpoznania zwłok, a raczej szczątków swoich bliskich, bo po tych sześciu latach nie było już śladu żadnego ubrania, poza szczątkami obuwia. Pozostały tylko kości, miejscami powleczone jeszcze jakby gliną. Przybywszy na miejsce, bardzo dokładnie zaczęłam badać każdy szczegół poszczególnych szczątków zwłok, ułożonych na brzegu odkopanego rowu. Każdą osobna czaszkę trzeba było nieraz składać, szukać śladów włosów, daremnie śladów ubrania. Wszystkie te biedne, umęczone głowy miałam w ręku i nagle, gdy zbliżyłam u jednej z nich szczękę do czaszki, zobaczyłam jakby znany mi uśmiech mego męża. Znalazłam też parę włosów i kawałek obuwia, świadczący o jego wymiarze. Zwróciłam się do sędziów, prosząc, by te zwłoki złożono do osobnej trumny, jako rozpoznane przeze mnie. Sędziowie oczywiście się zgodzili, nie wierząc jednak zapewne, żeby rozpoznanie osoby w tych szczątkach, było możliwe. Zawołano jeńca, aby zwłoki złożył do trumny i oto w chwili, gdy on podnosi tors, natrafił palcem na coś ostrego, co okazało się być złotym krzyżykiem wiszącym na srebrnym łańcuszku, wraz z medalem sodalicyjnym! Byłam wstrząśnięta widząc tę znaną mi pamiątkę, bardzo szczęśliwa, że mam pewność co do tego, że to jego pochowam w grobowcu ojców". Tymczasem w Inowrocławiu urządzono pogrzeb tych [ok.] 70-ciu hitlerowskich ofiar. Trumienki złożono we wspólnym grobie, nie zasypując ich jednak tymczasem ziemią. Udałam się wtedy do władz, prosząc, by mi wydano trumny ze zwłokami mego męża. Poprosiłam mleczarza, który woził mleko z majątku kościeleckiego, aby wracając zabrał mnie z trumną do Kościelca. Tam proboszcz odprawił żałobne nabożeństwo i złożyłam zwłoki mego ukochanego męża do niszy w grobowcu pod kościołem, przygotowanej dla nas przez niego. Małą trumienkę. W sobotę 20 października 1945 roku młodzież inowrocławska przeniosła na swoich barkach trumienki ze szczątkami inowrocławskich męczenników na podium u stóp krzyża, które ustawiono na rynku koło gmachu KKO. Po odmówieniu modlitw i przemówieniach, długi pochód z zapalonymi pochodniami, przeszedł przez główne ulice trzymali żołnierze, harcerze, milicja, a przed trumnami defilował cały Inowrocław oddając w milczeniu hołd ofiarom najeźdźców. W niedzielę 21 października odbył się pogrzeb inowrocławskich męczenników, w kwaterze wojskowej, na cmentarzu Matki Boskiej. W pogrzebie wzięło udział ponad 25 tysięcy osób. Ks. dziekan Filipiak przemawiając nad trumnami powiedział; „Skarb jaki zawierają te trumny, to najdroższy narodowi - klejnot, który ma wieczną wartość i najwyższą cenę. Nie rozpaczać nam dziś wypada, ale być dumnym, że naród nasz stać na taki skarb, że z ludu kujawskiego wyszli tak wielcy męczennicy za Polskę". Kompania honorowa zaprezentowała broń. Trębacz zagrał hejnał wojska polskiego. Salwami ognia żegnało Wojsko Polskie wiernych synów ojczyzny, a orkiestra - zagrała Mazurek Dąbrowskiego - Jeszcze Polska nie zginęła! I nie zginie jeśli takich ma synów!  W poniedziałek 22 października odbyła się uroczysta Akademia żałobna w Teatrze Miejskim. W krótkim przemówieniu, ks. Handtke, były więzień Oświęcimia powiedział, że w obliczu męczeńskiej śmierci najlepszych synów Kujaw wszyscy wytrwałą pracą powinni zdążać do pomnożenia tego wszystkiego, co oni zbudowali. Po części artystycznej orkiestra odegrała hymn narodowy. We wtorek 23 października, w rocznicę potwornego mordu w więzieniu odbyły się nabożeństwa żałobne we wszystkich świątyniach miasta o spokój dusz męczenników. W kaplicy więziennej zgromadziły się rodziny pomordowanych. Msze św. odprawił ks. Misiak z Mogilna, były współwięzień ofiar.

 

        

strona główna

Źródło: ks. Maciej Kuczyński, "Historia Kościelca w wypisach", Prymasowskie Wydawnictwo Gaudentinum, Kościelec 2009